Nie zdałem dziś egzaminu na prawo jazdy. Czy jest sens zdawać dalej? 2017-02-27 14:10:14; Dzisiaj zdałem prawko. Jakie auto wybrać? 2013-01-17 21:02:30; Pare dni temu zdałem na prawko kategori B. Wiem ze przed odebraniem dokumentu nie moge jezdzic, ale jesli zlapie mnie policja to dostane tylko mandat ?? czy moga mi jakos cofnac to prawko??
Od 19 stycznia 2013 r. w polskim prawie, każdy dokument upoważniający do prowadzenia pojazdów musi posiadać datę ważności. Najdłużej może obowiązywać przez 15 lat. Oczywiście osoba posiadająca uprawnienia musi być w pełni zdrowa i nie posiadać żadnych przeciwwskazań oraz ograniczeń do kierowania pojazdami. Co teraz z osobami, które posiadają bezterminowe prawo jazdy
Kategorię C mam od października 2007, a teraz w lipcu tego roku, zdałem kategorię E. Nasuwa mi się pytanie, czy moje nowe prawo jazdy będzie ważne tylko do września 2014 (bo wtedy już muszę mieć wpis kod 95) czy wydadzą mi na 5 lat od daty zdania psychotestów. Proszę od odpowiedz. dziękuje
Witam jak w tytule sprawa chodzi o prawo jazdy dokładnie zdałem kat. D 18 stycznia 2012 roku czyli jeszcze na starych zasadach. Obecnie mam 22 lata. poszedłem do wydziału komunikacji by zrobić wpłatę żeby dostać prawo jazdy pani powiedziała mi że mam się zgłosić po nie dopiero za 2 lata jak ukończę 24 lata.
Zatrzymanie prawa jazdy. W dniu 14.09.2009 zdałem prawo jazdy kat.b egzamin praktyczny, na egzamin zostałem umówiony po upływie terminu ważności teoretycznego egzaminu i dyrektor Word-a w którym zdawałem chce mi teraz cofnąć ten egzamin praktyczny z powodu pomyłki
Po przejściu trzymiesięcznego kursu państwowego otrzymywałoby się prawo jazdy. Za wszelkie przewinienia dokonane przez kursantów danego ośrodka w ciągu 1 roku od otrzymania uprawnień instruktorzy odpowiadają finansowo, tzn. jest im ucinane z pensji – nie na tyle, żeby umarli z głodu, ale na tyle, żeby mieli motywację do nauki
Egzamin na prawo jazdy tylko po angielsku. Imigranci nie będą mogli już zdawać egzaminu na prawo jazdy w rodzimym języku. Aktualnie dostępnych jest 21 wersji językowych, w tym również polska. Ministerstwo transportu twierdzi, że zmiana ma ukrócić oszukiwanie i zwiększyć bezpieczeństwo na drogach. Małgorzata Słupska, MojaWyspa
Bagatelizowanie koniecznych uprawnień do kierowania motocyklami dotyczy czasami sytuacji, w której kierowca ma odebrane prawo jazdy. Gdy uprawnienia zostały zatrzymane na 3 miesiące po przekroczeniu dozwolonej prędkości w terenie zabudowanym o co najmniej 50 km/h, sankcja zostanie wydłużona do 6 miesięcy.
Musze sie tym pochwalic chwale sie:Zdałem prawo jazdy dziś A teraz przejdźmy do meritum wysiadlem z samochodu z usmiechem na ustach po usyłyszeniu wynik pozytywny i teraz co mam robic ani zadnego swistka nie dostałem ani nic gdzie mam iśc podbno do wydziału ruchu ale za ile i czy jeszcze cos płac
Przedłużenie prawa jazdy po terminie polega na odnowieniu jego ważności, gdyż po jego upływie dokument uprawniający do prowadzenia pojazdów mechanicznych staje się nieważny. Muszą to zrobić zarówno ci, którzy mają terminowe prawa jazdy, jak i zmotoryzowani, którzy wyrobili ten dokument jeszcze jako bezterminowy, czyli przed 2013
fw0R. Nogi miał jak z waty, ręce mokre od potu, a w głowie totalną pustkę. Zaatakował go obezwładniający stres. Poddał się i przegrał pierwszą szansę na prawo jazdy. Kolejne porażki spowodowały, że chciał zrezygnować. 21-letni Arek (nazwisko do wiadomości redakcji) z Kołobrzegu nie ma dziś wątpliwości, że ten pierwszy egzamin kosztował go najwięcej nerwów. Nigdy przedtem nic go tak bardzo nie zestresowało. Prawo jazdy chciał mieć, ale nie po to, by udowodnić przed kolegami, że nie jestmięczakiem, nie po to, by zaszpanować. Po prostu ten dokument potrzebny był mu do pracy. Latem 2008 roku zapisał się na kurs, a w październiku czekał go egzamin w wystarczą umiejętności- Szczerze powiem, że nie oczekiwałem, że uda mi się zdać za pierwszym razem. Wtedy wydawało mi się, że do tego potrzebny jest łut szczęścia, a teraz jestem o tym przekonany. Nie wystarczą umiejętności, trzeba jeszcze trafić choćby w dobry humor egzaminatora i spotkaćna trasie samych spokojnych kierowców. Mnie to wszystko udało się dopiero za dziesiątym razem - przyznaje pierwszym razem zjadł go stres. Walczył z nim już na placu manewrowym, ale w mieście nie dał z nim sobie rady. Nogi mu latały, zwłaszcza lewa, odpowiedzialna za sprzęgło. Kierownica była cała mokra od spoconych rąk. A najgorsze, że do Arka nie docierały polecenia egzaminatora. Jakby był w innym efekt nie trzeba było długo czekać. Dosłownie kilka minut. Arek nie zareagował na polecenie i wymusił pierwszeństwo. To był koniec. - Właściwie nic z tego egzaminu nie pamiętam. Trasy, twarzy egzaminatora, tylko słowa: "nie zdał pan".Kolejne podejściaNie miał pretensji, bo czuł, że nie dał rady. - Nie spodziewałem się, że to będzie dla mnie tak ogromne przeżycie. Co innego drugi egzamin, który miałem tydzień po mojej pierwszej porażce. Wtedy poczułem, że zostałem skrzywdzony - przypomina sobie Arek. - W ogóle nie wyjechałem z placu. Zaczęło się od tego, że jakoś tak nie przypadliśmy sobie z egzaminatorem do gustu. Czasami tak jest. Od razu się wie, że z tym gościem to będzie "jazda". No i była. Dostałem nieco inny samochód, niż ten na którym uczyłem się jeździć. Za długo zastanawiałem się nad włączeniem świateł przeciwmgłowych i ostateczniecoś tam pomyliłem. Poprawiłem się od razu, ale to nie miało już znaczenia. Wtedy nawet doszło między nami do ostrej wymiany trzeci egzamin Arek przyszedł już bardziej wyluzowany. Co będzie, to będzie, myślał. Ale nie spodziewał się, że trafi mu się ten sam egzaminator, który oblał go poprzednio. - On mnie nie poznał, ale ja go tak i trochę opadły mi skrzydła. Wyjechałem na miasto, ale na trasie ciągle wysłuchiwałem komentarzy, co do dynamiki jazdy, że za wolno, że szarpię. To mi utkwiło w pamięci. Ale ostatecznie już nawet nie wiem, za co nie zdałem - próbuje sobie przypomnieć ja się nadaję na kierowcę?Czwarty, piąty i szósty egzamin zakończył się porażką na placu manewrowym. Nie do pokonania okazał się łuk. Po siódmej próbie Arek był wściekły, bo wydawało mu się, że tym razem idzie mu wyjątkowo dobrze. Jechał płynnie, wykonywał polecenia i żądane manewry. Oblał, bo zdaniem egzaminatora, nie zachował bezpiecznej odległości i zbyt blisko podjechał do innego auta. Tak blisko, że egzaminator wcisnął hamulec, przekonany, że w porę nie zrobi tego kandydat na Byłem wściekły, miałem już dość tych egzaminów. Dopadły mnie myśli, że ja się po prostu na kierowcę nie nadaję, że zawsze coś się na tej drodze zdarzy, co uniemożliwi mi zdanie. I gdyby tak bardzo nie było mi potrzebne prawo jazdy, pewnie na tej siódmej próbie bym więc kolejna próba. - I znowu pech, nie ustąpiłem pierwszeństwa autobusowi. Nie lepiej było na dziewiątym egzaminie. Nie wiem, co się stało, ale ciągle gasło mi auto. Egzaminator nie chciał mnie tak od razu przekreślić, ale kiedy dostałem zadanie wykonania "koperty" i wjechałem kołem na krawężnik, to był mój koniec. dziesiątkaSzczęście dopisało mu dopiero za dziesiątym razem. Zdał. To był sierpień 2009 Byłem spokojny, żeby nie powiedzieć wręcz obojętny. Wsiadłem do auta. Wyjechałem z placu manewrowego i uważnie wykonywałem wszystkie polecenia egzaminatora. Wróciłem do ośrodkaruchu drogowego i usłyszałem, że zdałem. Trudno mi było w to uwierzyć. Byłem w prawdziwym szoku. Nareszcie się udało, pomyślałem sobie i pamiętam, że poczułem ogromną ulgę - jest przekonany, że wcześniej żadne sprawdziany i egzaminy w szkole nie kosztowały go tyle nerwów, co zdobycie prawa jazdy. To był najtrudniejszy egzamin w życiu, a do tego bardzo kosztowny. Kurs, kolejne podejścia do egzaminów i jeszcze dodatkowe lekcje jazdy kosztowaływ sumie około 5 tysięcy złotych. Teraz Arek jeździ samochodem służbowym. Jak dotąd nie ma na koncie nawet stłuczki i ma nadzieję, że tak już pozostanie. Najdalej jako kierowca dojechał do statystyk wynika, że tylko co czwarty egzamin na prawo jazdy kończy się pozytywnie.
31-03-2009, 15:06 #1 zdałem prawko i co teraz ? Witam zdałem prawko za pierwszym razem jechałem aż 1 godzine i 10 minut ale mniejsza o to oczywiście jazda bez stresu...moje pytanie jest takie zapłaciłem 75 zł i ile teraz musze na papier czekać ? wiem że teoretycznie 30 dni ale z tego co słyszałem to tyle nie trzeba czekać, i co trzeba mieć przy odbiorze ? ps. egzamin miałem w więc kiedy mogę się już iść zapytać ? 05-04-2009, 14:51 #2 może ktoś mi łaskawie odpisać ? 05-04-2009, 17:17 #3 Napisał Maverik może ktoś mi łaskawie odpisać ? Tyle razy to już było pisane na forum, że już chyba nikomu się nie chce 06-04-2009, 22:48 #4 zamiast odpisywać mi jakieś głupoty to odpisała byś na na moje pytanie 08-04-2009, 09:18 #5 Dużo razy się przwijało, ale potrzebujesz ze sobą tylko dowód, a czekać to różnie. Ja np. miałem po 4 dniach, kumpel po 3 tygodniach, a niektórzy po tygodniu. Sprawdzaj sobie na Kod: To, że masz "brak spraw w toku, lub dokument wydany" świadczy tylko o tym, że ośrodek nie wysłał dokumentów. Więc nie panikuj . Pozdrawiam, nmasahuku 08-04-2009, 17:39 #6 sprawdziłem tą stronke i pisze "trwa postępowanie administracyjne." pójde się zapytać czwartek piątek po świętach. ps. jeszcze pisze 04/07/09 czyli dokument od 2 tygodni przyszedł wczoraj... i jak tu nie panikować
Prawko zrobiłem w 200x roku, bo wiadomo, liceum, wszyscy robili, to i ja zrobiłem. Od tamtego czasu nie jeździłem, pomijając epizodyczne pożyczenia auta od mamy (może ze 3 razy i to raczej bliżej 200x, niż dalej). Nawet nie to, że nie chciała mi go pożyczać, co ja nie chciałem nim jeździć. Był dla mnie za mały, a do tego miałem gdzieś z tyłu głowy, że jak coś przypadkiem się stanie, to będzie chryja, więc wolałem latach życia w autobusach i tramwajach, w 2018 zmieniłem robotę i zamiast 10 minut rowerem, miałem 1,5h zbiorkomem (około godziny rowerem, ale bardzo kiepska trasa). Męczyłem się tak przez rok, czasem ktoś mnie podrzucił z roboty do domu i zajmowało to 15 minut. Coś we mnie pękł kumpla, który ogarnia w samochody, żeby mi coś polecił w moim budżecie, żeby to jeździło, nie psuło się i w razie czego części były raczej tańsze, niż droższe. No i z tego zakresu co mi podrzucił, napatoczyło się akurat ogłoszenie hyundaia i30 z 2008 roku, dieselek, 90 bocianów. Żona kumpla nas zawiozła na oglądanie, zrobiliśmy rundkę, wzięliśmy do SKP, gdzie kumpla znali, nawet lakier sprawdzili i kupił wróciliśmy do niego autem, on prowadził, no i musiałem wrócić do siebie. Obsrany strasznie byłem. Wieczór. Zaczyna padać. Umrę. Jak nic umrę. Wyregulowałem fotel, lusterka etc., no i zacząłem się kulać. Pomyliłem drogę. Zgasł mi kilka razy, ale ostatecznie dojechałem do siebie. Następnego dnia pojechałem nim na ślub znajomego. Ostrożnie, powolutku, ktoś tam na mnie zatrąbił, gdzieś mi tam zgasł na środku skrzyżowania, ale dojechałem. Na wesele też pojechałem (kilkadziesiąt km za miasto).No i tak się kulam od tamtej pory. Już mi nie gaśnie, nikt na mnie nie trąbi, chociaż nadal krzywo parkuję i poprawiam kilka razy (ponoć prosto i po co poprawiam, ale dla mnie krzywo), czasem gdzieś się zgubię i pomylę zjazd, na ekspresówkach jeżdżę regulaminowe 120 i wszyscy mnie wyprzedzają, po mieście 50 i to samo. No ale jeżdżę i to najlepsza decyzja, jaką w życiu podjąłem. Pojadę do rodziców kiedy chcę, a nie kiedy pks czy pociąg zechce, na ryby, do lasu, po większe zakupy, do pracy. Autko dalej mechanicznie mnie nie zawiodło. Kosztowo tyle co paliwo i elementy początku jeździłem sam, jak coś zrobiłem źle, to się zastanawiałem dlaczego było źle i jak to zrobić, żeby tego nie powtórzyć. Grunt to opanować nerwówkę. Kilka wdechów, uspokoić się, pomyśleć. Kilka razy jechałem z tatą, to mi coś tam podpowiedział odnośnie pedałowania i szuflowania biegami.